Co piszczy w Puszczy… kowie? Rekolekcje 15-17 marca 2017.

Autor:
W Rekolekcje

„Był pewien gospodarz, który założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał w niej tłocznię, zbudował wieżę, w końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał” – fragment liturgii Słowa z rekolekcyjnej Mszy Świętej

Wielki Post to czas, kiedy Duch wyprowadza nas, członków Kościoła wraz z Jezusem na pustynię. Duch jednak wieje kędy chce i nas wyprowadził nie na pustynię, lecz do puszczy. I jak Jan Chrzciciel był głosem wołającym na pustyni, tak i my w puszczykowskiej puszczy próbowaliśmy głoszenia Słowa. Wyruszyliśmy, by spotkać się z grupą uczniów tutejszej podstawówki, ogłaszając Dobrą Nowinę o Bogu, który jest Ojcem, pasterzem i naszym superbohaterem. Przez trzy dni przeplatane scenkami, piosenkami, rozmowami uwielbialiśmy Pana, wołaliśmy do Ducha Świętego, ogłaszaliśmy zwycięstwo Chrystusa nad chorobami, przeżywaliśmy Eucharystię – jako jedna wspólnota: my i uczestnicy rekolekcji. Duch wyprowadzał nas także z nas samych: nasi koordynatorzy kręgów biblijnych – Tomek i Kinga –  wystąpili w roli owcy i pasterza, Marcin prowadzący wielbienia przywdział skórę (a dokładniej głowę) wilka, a Nasz Oddany Lider przybył ratować świat jako Batman. Niemniej ważne role (choć już nie tak spektakularne jak Batman) odegrali Beata, Kuba, Paweł z małą Marysią, Emilia i o. Andrzej, którzy w imieniu całej Wspólnoty na różne sposoby włączali się w rekolekcyjne głoszenie. W tym miejscu warto wspomnieć też i wykonać ukłon wdzięczności w kierunku wszystkich, którzy włączali się we wspólną ewangelizację poprzez nieocenione wsparcie modlitewne oraz post, a także wszystkich, którzy nas gościli – księdza proboszcza Romana i panią Marię, która przygotowywała dla nas obiady, siostry karmelitanki Dzieciątka Jezus (u których część z nas nocowała), nauczycieli, uczniów i ich rodziców. A jak to spotkanie przeżyli członkowie rekolekcyjnej ekipy? Przeczytajcie, a zobaczycie.

 

Za każdym razem, kiedy robimy cokolwiek dla dzieci przypomina mi się Jezus, który mówił: „jeżeli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa”. Przyglądam się wtedy wszystkim dzieciom i zastanawiam się, co Jezus mógł mieć na myśli. Słyszałem już wiele kazań o zaufaniu dzieci, o ich szczerości i prawdzie, o ich prostocie. Żadne jednak w pełni mnie nie przekonało. Więc się przyglądałem. Może chodziło Jezusowi o to, że dzieci potrafią być bardzo hojne i zaangażowane? Fakt,że staje się to dopiero, kiedy zauważą coś godnego uwagi i zainteresowania. Jeżeli jednak dasz im coś, co naprawdę je pociągnie, odwdzięczą się mnóstwem radości i skupienia, jakie Tobie poświęcą. Może miał na myśli ich dziecięcą spontaniczność? To, że odpowiadają swoim zachowaniem bardzo szybko i adekwatnie do tego, co się dzieje. Że ich myśli oraz skojarzenia są proste, szczere, aktualnie odzwierciedlające to, co czują i myślą.
A może miał na myśli ten moment, kiedy pytaliśmy dzieci: „o co chcesz się dla siebie modlić?”
Większość dzieci miała bardzo jasno sprecyzowane prośby: za rodziców, za dziadków, za mojego brata, za siostrę, za Tatę czy Mamę, nawet za swojego pieska. Ciężko było wyciągnąć coś od nich, co dotyczyło by ich samych. Bo dla dziecka błogosławieństwo dla tego, co obok mnie, oznacza błogosławieństwo i szczęście dla mnie.
Nadal siedzę i się zastanawiam. Mogłem przez 3 dni patrzeć na dzieci z Puszczykowa, na to wszystko, co sprawia, że są dziećmi, i się zastanawiać – co One mają, czego mi brakuje?

Kuba

 

Kiedy myślę o rekolekcjach w Puszczykowie, przychodzą mi na myśl słowa Jezusa „aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 21) i o tym, że uczniów Pana rozpoznaje się po wzajemnej miłości. Dla mnie szczególnie ważne i cenne było działanie Pana w relacjach pomiędzy nami. Po pierwsze bardzo mnie cieszy to, jak przez współdziałanie w prowadzeniu rekolekcji, więzi między nami się umacniały i ocieplały. A po drugie, widzę duże znaczenie tego, że my sami mieliśmy frajdę z przygotowania tych rekolekcji. Kiedy jest między nami radość, to znak obecności Ducha, kiedy jest między nami radość, to ona sama z siebie udziela się innym. Bo przez nią działa Duch.

Emilia

 

I jeszcze krótkie świadectwo Kamila z naszej księgi świadectw:

Prowadziliśmy ostatnio rekolekcje w szkole podstawowej i zaproponowaliśmy dzieciom modlitwę wstawienniczą. Jeden z chłopców podszedł i poprosił o modlitwę w intencji swojego taty, którego często bolą plecy i za swoją kontuzjowaną rękę, którą miał owiniętą na przegubie bandażem uciskowym. Zaproponowaliśmy najpierw modlitwę o uzdrowienie jego ręki. Pomodliliśmy się krótko raz i spytaliśmy go, jak się czuje – powiedział, że boli mniej. Pomodliliśmy się drugi raz, po którym stwierdził, że ręka już go nie boli.
Chwała Panu za to, że jest wierny swojemu Słowu!

Kamil

Recommended Posts